Rozdział ten dedykuję wszystkim fanom Marvela ( bardzo lubię filmy o super bohaterach i coś mnie tak dzisiaj natchnęło, żeby wspomnieć o innych, którzy tak jak i ja je ubóstwiają)
Julia
Zdecydowanie jestem zbyt ryzykowna. Zdążyłam tylko usłyszeć zduszony krzyk Agaty i ogarnęła mnie ciemność. Mój lot raczej nie trwał długo, ale dla mnie to i tak była wieczność. Już myślałam, że nie doskoczyłam, ale po chwili moje nogi poczuły tak upragniony grunt. Z całym impetem padłam na stare, drewniane belki, które tworzyły most.
- Żyjesz tam jeszcze czy mam zacząć cię opłakiwać? - spytała Agata, która pewnie słyszała mój dość głośny upadek i już zaczęła żartować.
- Żyję... - powiedziałam i zdobyłam się na wstanie z ziemi. Ała...
- To super... TYLE, ŻE TE KILKA SEKUND UCZYNIŁAŚ NAJSTRASZNIEJSZYMI W MOIM ŻYCIU!!! - krzyknęła mi do ucha Agata, która już przeskoczyła na drugą stronę i oczywiście się przy tym nie wywaliła.
- Wybacz...
- Wybacz?! I tylko to masz mi do powiedzenia - Agata wzięła mnie za za ręce i już spokojniejszym tonem powiedziała - Julia nie rób tego więcej... Jesteś moją najlepszą przyjaciółką... Obiecywałyśmy sobie przecież, że nasza przyjaźń będzie wieczna... - dziewczyna nie wytrzymała po jej twarzy popłynęły pierwsze łzy. Jeszcze nigdy nie widziałam, żeby Agata Fiń płakała.
Chwila słabości jednak szybko minęła i przede mną znów stała twarda i pewna siebie dziewczyna, która i tak była najlepszą przyjaciółką jaką w życiu miałam.
Kiedy już obie doszłyśmy do siebie zaczęłam szukać mojego kastetu, a Agata rozglądać się za wyjściem.
Moją ulubioną broń znalazłam bardzo szybko, ale za to gorzej było ze znalezieniem dalszej drogi. Długo się namęczyłyśmy zanim znalazłyśmy wąski i klaustrofobiczny tunel.
Tym razem to Agata jako pierwsza zagłębiła się w ciemność. Po paru minutach mozolnej wędrówki ujrzałyśmy światło. Moja przyjaciółka szybko wydostała się z tunelu, a ja kiedy wreszcie wyszłam aż chciałam krzyczeć z radości. Nareszcie więcej tlenu! Nie było mi jednak dane cieszyć się z wyjścia z tego okropnego korytarzu. Bowiem na przeciwko nas ktoś stał.
- Witajcie! Jestem Raiser* - przedstawiła się postać. Był to mężczyzna o długich czarnych włosach i bliźnie na czole. Ubrany w zbroję i długi niebieski płaszcz tworzył wrażenie kogoś kogo lepiej nie spotkać na swej drodze. Niestety pech chciał, że my spotykałyśmy.
- Mam dla was propozycję jeżeli dobrze odpowiecie na trzy zagadki, które wam zadam puszczę was wolno, a na końcu korytarza znajdziecie wyjście. Jeżeli natomiast polegniecie zabiję was bez mrugnięcia okiem.
- A brałeś pod uwagę, że to my możemy poko...
- Agata przestań... Sądzę, że to nasze jedyne wyjście. Po wyglądzie raczę wątpić w to, że z nim wygramy...
- I masz całkowitą słuszność Julio - powiedział Raiser, a na jego twarzy dostrzegłam cień uśmiechu.
- Skąd znasz moje imię? - spytałam.
- Dla mnie nie ma żadnej zagadki ani tajemnicy, na którą bym nie znał odpowiedzi.
- Możemy już zacząć? - spytała Agata, która powoli zaczynała już tracić cierpliwość.
- Jeżeli spieszno ci do śmierci...
- Raczej nie, ale i tak mam dosyć tego twojego ględzenia, więc przestań nawijać.
- Sądzę, że lepiej go nie denerwować... - szepnęłam najciszej jak umiałam, ale facet i tak usłyszał.
- Agato Fiń radzę posłuchać mądrej koleżanki.
Na szczęście moja przyjaciółka nie odezwała się już więcej. Miała taką swoją specyficzną cechę, że jak jej się ktoś nie spodobał to odnosiła się do niego z pogardą i nie dawała się przez niego ośmieszyć.
- A zatem pierwsza zagadka:
Ta rzecz głębokie korzenie miewa,
wyższa jest niźli drzewa
ku niebu sięga wyniośle,
chociaż ni piędzi nie rośnie*
- A zatem co to?
- Daj nam chwilę do namysłu... - powiedziałam.
- Może dom z piwnicą? - spytała Agata, którą zawsze bawiły takie zagadki.
- A czy dom jest 'wyższy od drzewa' albo czy 'sięga wyniośle'?
- Jeżeli liczyć z piwnicą to tak - powiedziała moja najlepsza przyjaciółka i wybuchnęła śmiechem. Po chwili, kiedy wreszcie jej przeszło, odwróciła się do Raisera i powiedziała:
- Góra.
- Zgadza się, a więc następna:
Choć bez skrzydeł - pląsa,
choć bez głosu - wyje
choć bez zębów - kąsa,
zamrze, choć nie żyje*
- Nie żyje? Co może umrzeć, a nigdy nie żyło?
- Rozpędzony powóz, który zjeżdża z górki bez koni?
- Przestań to nie jest śmieszne... Co powiesz na wiatr?
- Ok - odpowiedziała Agata i odwróciła się do mężczyzny. - Wiatr?
Dobrze... A zatem ostatnia:
Noc jej nie czuje i nie widzą oczy
ucho nie słyszy, gdy bez ciała kroczy,
w dziurach zalega i ponad gwiazdami,
w wodnych głębinach i hen pod wzgórzami
pierwsza przychodzi i ostatnia mija,
kres niesie życiu i radość zabija*
- Orzesz w mordkę jeża... To już jest trudne - powiedziała Agata.
- Co to może być? Nigdy nie lubiłam zagadek...
Po kilku minutach Raiser się uśmiechnął.
- Widzę, że nie znacie odpowiedzi...
- Nie, nie... - powiedziałam - Może to powietrze? Światło? Dzień? Wolna przestrzeń?
- Nie - spokojnie powiedział mężczyzna i zaczął się do nas zbliżać.
Kątem oka zobaczyłam, że Agata wyjęła miecz. Nagle mnie oświeciło...
- Ciemność! - krzyknęłam, właśnie w chwili gdy Raiser wziął zamach.
- Dobrze, a zatem możecie iść dalej... - powiedział i zniknął.
- Nareszcie sobie poszedł. Strasznie mnie wkurzał ten gość - powiedziała Agata i schowala miecz do pochwy.
- Czy on czasem nie wspomniał, że na końcu tego korytarza jest wyjście? - spytałam.
- Chyba wspomniał... - odpowiedziała moja najlepsza przyjaciółka i jak zahipnotyzowana ruszyła przed siebie.
- Szczerze wątpię w prawdziwość jego słów, więc... - szłyśmy już tak dobre parę minut, kiedy nagle zobaczyłyśmy wyjście. Szybko pobiegłyśmy w tamtą stronę i po chwili byłyśmy już wolne. Nareszcie wyszłyśmy z labiryntu!
Raiser
Raiser*- po afrykańsku 'raaisel' to zagadka
Zagadki Raisera* - bardzo was przepraszam, ale znów musiałam się posłużyć Hobbitem. Jednak zagadki z tej książki są najlepsze ;)