Henry
Te dwie żmije posunęły się już za daleko. Jednak na ich szczęście muszę się teraz spotkać z moim pracodawcą.
Narada wojenna skończyła się już dobre kilka minut temu. Chciałem ją jak najszybciej skończyć, bo nie dość, że bardzo nie lubię tych spotkań to jeszcze mi się spieszyło. Uwierzcie mi nie chcielibyście się spóźnić na spotkanie z nim. Czym prędzej zatem wybiegłem z domu. Przedtem jednak sprawiłem, że mieszkańcy wioski mnie nie zobaczą.
Już miałem ruszyć kiedy uświadomiłem sobie, że przecież na piechotę dotrę tam za późno.
"Teraz to już na pewno się spóźnię" - myślałem kulbacząc konia. Po chwili już siedziałem na moim durnym białym ogierze.
Mieszkańcy tej zapadłej dziury twierdzili bowiem, że przywódca powinien mieć białego wierzchowca. Co za durnie! Mi Henr'emu dawać takiego beznadziejnego konia! Ogier którego mi dano nazywał się Arczi. Był on tak oddany i poczciwy,że aż chciało mi się płakać.
- Dokąd jedziemy...? - spytał niepewnie koń.
- Nie twoja sprawa... - odpowiedziałem i sprawiłem, że nie będzie nic pamiętał z tej wycieczki.
Oczy konia zaszły mgłą, a on stał się ospały i apatyczny.
- Ruszaj! - krzyknąłem. Wcześniejsze objawy już zniknęły więc teraz koń ruszył pełnym pędem. Tego niestety nie dało się ukryć, dlatego też pojechałem najmniej uczęszczanymi drogami.
Narada wojenna skończyła się już dobre kilka minut temu. Chciałem ją jak najszybciej skończyć, bo nie dość, że bardzo nie lubię tych spotkań to jeszcze mi się spieszyło. Uwierzcie mi nie chcielibyście się spóźnić na spotkanie z nim. Czym prędzej zatem wybiegłem z domu. Przedtem jednak sprawiłem, że mieszkańcy wioski mnie nie zobaczą.
Już miałem ruszyć kiedy uświadomiłem sobie, że przecież na piechotę dotrę tam za późno.
"Teraz to już na pewno się spóźnię" - myślałem kulbacząc konia. Po chwili już siedziałem na moim durnym białym ogierze.
Mieszkańcy tej zapadłej dziury twierdzili bowiem, że przywódca powinien mieć białego wierzchowca. Co za durnie! Mi Henr'emu dawać takiego beznadziejnego konia! Ogier którego mi dano nazywał się Arczi. Był on tak oddany i poczciwy,że aż chciało mi się płakać.
- Dokąd jedziemy...? - spytał niepewnie koń.
- Nie twoja sprawa... - odpowiedziałem i sprawiłem, że nie będzie nic pamiętał z tej wycieczki.
Oczy konia zaszły mgłą, a on stał się ospały i apatyczny.
- Ruszaj! - krzyknąłem. Wcześniejsze objawy już zniknęły więc teraz koń ruszył pełnym pędem. Tego niestety nie dało się ukryć, dlatego też pojechałem najmniej uczęszczanymi drogami.
Pęd jazdy o mały włos nie zrzucił mi z głowy kaptura, który skrywał twarz. Szczerze powiedziawszy nigdy nie lubiłem jeździć konno. O wiele bardziej wolałem latać. Jednak dzisiaj musiałem wybrać ziemię, ponieważ miejsce naszego spotkania było dobrze ukryte i na pewno lecąc bym go nie dostrzegł.
Po kilku minutach jazdy dotarłem do Zakazanych Wodospadów. Miejsce to charakteryzowało się skałami i zatrutą wodą. Nic specjalnego, najzwyklejsze w świecie pustkowie. Jednak to zwykłe i niczym nie wyróżniające się pustkowie było miejscem naszego spotkania. Spotkania, które mogło mieć korzystny lub niekorzystny przebieg dla Krainy Zapomnienia.
- Ssspoźniłeś się - powiedział mój pracodawca. Wyszedł nagle zza jednej ze skał. Ledwo zdążyłem zahamować konia. Mimo iż przed chwilą o mało nie zginął, purchawiec nadal stał prosto i patrzył na mnie z wyższością.
- Ssspoźniłeś się - powiedział mój pracodawca. Wyszedł nagle zza jednej ze skał. Ledwo zdążyłem zahamować konia. Mimo iż przed chwilą o mało nie zginął, purchawiec nadal stał prosto i patrzył na mnie z wyższością.
Och... wybaczcie mi tą pomyłkę. Tak naprawdę to wcale nie był taki zwykły stwór jak wszystkie inne. Istota, która przede mną stała była bowiem władcą wszystkich wrogich i złych istot w tym świecie. Mimo iż teraz Balrog* był purchawcem to mógł przybierać też wygląd innych postaci. Ale nie myślcie, że nie miał swojej własnej. Kiedy już zmieniał się w samego siebie wyglądał jak wąż. Był cały czarny, a od pasa w dół miał ogon. Ciało było pokryte łuskami jednak nie jego wygląd był w tym wszystkim najgorszy, ale umiejętności. Balrog był wręcz nie do pokonania. Mimo iż wyglądał na słabego potwora umiał zniszczyć w pojedynkę całą naszą planetę. Był jednak na tyle inteligentny, że wolał nie pracować sam, dlatego też do pomocy miał mnie. Jak też pewnie zauważyliście miał specyficzny sposób wysławiania się.
- Wybacz panie... Narada wojenna...
- Pssst... Też mi coś. Myślą, że jakimiś głupimi spotkaniami pokonają mnie? Władcę ciemności, wodza potworów, króla wszystkiego co złe?
- Pewnie tak panie, ale nie znają jeszcze twojej potęgi, więc...
- Więc czas im ją pokazać! Moje wojska już szykują się do ataku...
- Ale panie...! W wiosce pojawiła się ta jędza z legend.
- To czemu jej nie wyeliminowałeś?
- Chciałem się zabawić. Rozumiesz mnie mistrzu, prawda? Chciałem sprawić jej ból fizyczny i psychiczny...
- Ale teraz masz ją zabić! Zaraz po powrocie bierzesz nóż czy inną broń i wbijasz ją jej prosto w serce. Zrozumiano?
- Tak panie, oczywiście panie - powiedziałem i spuściłem wzrok. Czemu nigdy nie pozwalał mi się zabawić?
- No dobrze moje armie są już prawie gotowe. A co z tymi w tej twojej wioseczce?
- Na razie dużo mówią, a mało robią...
- A dokładniej?
- Zostały poczynione przygotowania, ale nic poza tym.
- To dobrze zaatakujemy pojutrze o świcie. Możesz już iść nie będziesz mi już więcej potrzebny.
Balrog*- wybaczcie, że zerżnęłam to imię z Hobbita, ale nie miałam lepszych pomysłów. No może oprócz zła po filipińsku ( i tak już zapomniałam jak to szło) XD
Balrog
Arczi
###################################################################################
Informuję, że dodałam zakładkę Zapytaj Bohatera :)
###################################################################################
Informuję, że dodałam zakładkę Zapytaj Bohatera :)
No wiesz co!!! Tam taka akcja-pojawiła się Dominika i Bestia- a ty dajesz tego durnego Henry'ego!!! Więcej nie czytam twojego bloga. To ostatni kom jaki widzisz ode mnie!!! -_-
OdpowiedzUsuńNo a tak serio, to rozdział extra. Zaintrygował mnie ten Balrog. Ciekawa jestem, co wyniknie z jego spiskowana. Napewno jakaś wojna.
Dobra, ja się nie rozpisuję, ale uwierz, że jak w następnym rozdziale nie będzie nic o Dominice i Bestii i innych, to się obrażę. Zobaczysz!!!
Dobra. Weny życzę *-*
Przepraszam, ale mam słabość do utrzymywania wszystkich w napięciu. A ostatnio jakoś dobrze mi się pisze z perspektywy tych złych ;)
UsuńNo dobra.. Wybaczam. Ale i też ostrzegam ^-^
UsuńFajna notka! Niewiem czemu ale zawsze czy to w blogu, czy w książce lubię rozdziały o tych złych :/
OdpowiedzUsuńAle co ja teraz będę pisać o mnie. Wracając do notki. Podobał mi się koń Henrego- Arczi.Czy w tej krainie wszystkie zwierzęta mówią?
Podobał mi sie również opis Balroga.Fajnie go przedstawiłaś. Król wszystkich złych istot! Zmieniający się we wszystko w co zechce. Cóż zły z niego charakterek! ;)
Wiem komentarz trochę krótki ale nie miałam czasu na napisanie dłuższego.
Weny życzę! ;D
Wiesz co? Ty to naprawdę masz talent w podtrzymywaniu wszystkich w napięciu! ;)
OdpowiedzUsuńNotka super - zawsze uwielbiam te z perspektywy tych złych.
No i wreszcie ukazał nam się najgorszy z pośród najgorszych - Balróg. Chociaż z pewnością jest to wróg Izabelli, bardzo mnie zaintrygował. No bo w końcu nie na codzień pojawia się w twoim blogu potwór ( któremu z pewnością brak poczucia humoru ) zmieniający swoją postać w co i kiedy zechce, prawda?
Hm, hm... to co? Kończę. Weny życzę!
No dobra, nadrobiłam całość :-D
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo fajnie wyszedł.
To nad Henrym jeszcze ktoś stoi? o.O
Ale zdjęcia Balroga - zajebiste :-D
Czekam na kolejny i zapraszam do mnie:
http://you-are-not-alone-i-am-sorry.blogspot.com/
http://we-are-surrounded-by-different-people.blogspot.com/
xxx
Nie mam sił ani zbytnio czasu na klecenie ambitnych komentarzy. :/
OdpowiedzUsuńGłównie to informuję, iż przeczytałam, i weny życzę! ^.^