poniedziałek, 15 czerwca 2015

Rozdział dwudziesty ,, Ratunek''

Robert

- Wypocząłeś? - spytałem.
- No trochę... Już robię drugą kładkę dla Luny - odpowiedział mi Sebastian.
Płynęliśmy już chyba dłuższy okres czasu. Luna niestety nie mieściła się na naszej 'mini łódce', więc była zmuszona płynąć obok. Tuż po wygranej walce z krokodylem Sebastian zrobił nam dwa wiosła. Teraz znów mój najlepszy kumpel stał z bardzo skupioną i poważną miną, a już po kilku sekundach Luna stała na kładce.
- Nareszcie. Wyobraźcie sobie, że ta woda wcale nie jest taka ciepła. Już myślałam, że się przeziębię. Może chociaż mi podziękujecie za poświęcenie moje i mojej wspaniałej długiej sierści? - gderała Luna, otrząsając się z wody.
- Dziękujemy o pani. Dzięki tobie nie musieliśmy marznąć, a przy okazji odpoczęliśmy i nabraliśmy sił  - powiedziałem za nas obu i się uśmiechnąłem. Po chwili nachyliłem się w stronę ucha Sebastiana i szepnąłem:
- Powiedziałem to tylko po to by w końcu przestała narze...
- Ja to wszystko słyszę!!! - krzyknęła, a my wybuchliśmy śmiechem. Po chwili Luna też się do nas dołączyła.
Płynęliśmy i płynęliśmy. Sebastian spał wykończony wysiłkiem, jaki musiał włożyć w zrobienie poleconych przeze mnie zadań. Natomiast ja i Luna rozmawialiśmy, i wiosłowaliśmy. Nie wiedzieliśmy, w którą stronę płynąć, bo światło, które stworzył Seba oświetlało tylko najbliższe cztery metry. Wybraliśmy więc losowy kierunek i staraliśmy się go trzymać. Już wcześniej opowiedziałem Lunie całą historię o mojej śmierci kończąc na tym jak się tu dostałem. Biedną suczkę bardzo przejął fakt, że Henry mnie zabił, a jej nie udało się mnie przed tym ustrzec. Kiedy w końcu skończyłem, zapadła cisza. Po mordce Luny wywnioskowałem, że przyswaja ona wiadomości, które zbyt szybko napłynęły w jej stronę. Nagle coś usłyszałem. Spojrzałem w górę, bo to stamtąd dobiegł dźwięk. Luna również musiała coś usłyszeć, bo się wyprostowała i zastrzygła uszami.
Na początku nic nie mogłem dostrzec w tej zupełnej ciemności. Jednak po kilku sekundach ujrzałem mały punkcik. Musiał się znajdować naprawdę wysoko, bo widać było tylko migotliwe światełko.
- Seba! Wstawaj! - krzyknąłem, bo potrzebna mi była jego pomoc.
 Na początku chłopak był jeszcze nieco zaspany, ale już po chwili wziął się w garść.
 - Co jest? - spytał sennym głosem.
- Wiem, że naprawdę się już dzisiaj narobiłeś, ale musisz coś dla mnie zrobić. Stwórz proszę światło, które oświetliłoby miejsce, gdzie jest ten mały punkcik - powiedziałem wskazując ręką miejsce, w którym je dostrzegłem. Jednak oczywiście w chwili, gdy to robiłem światło zniknęło.
- By to szlag trafił! 
 Takie zniknięcie wcale nie wróżyło niczego dobrego. Sebastian jednak chyba zdążył zobaczyć miejsce, które wcześniej wskazałem i posłać tam światełko. Po chwili promyczek doleciał na miejsce i mogliśmy zobaczyć jakieś drzwi. Jednak to nie wszystko. Przed chwilą coś musiało z tych drzwi wypaść, bo przez parę sekund widziałem kawałek czarnego materiału. 
- Zobacz co to! - krzyknąłem do Seby, bo bałem się, że to może Drakony- strażnicy więzień Purchawców, w których przetrzymywali więźniów i zakładników. Ojjj... na pewno wolelibyście ich nie spotkać na swej drodze.
  Światełko mojego najlepszego przyjaciela szybko pomknęło za przedmiotem, ale się spóźniło. To 'coś' wpadło do wody.
 Szybko zacząłem wiosłować, o mało nie zrzucając Sebastiana z kładki. Kiedy dopłynąłem na miejsce rzecz była już w połowie pod wodą. Jednak to chyba nie było coś tylko ktoś. Szybko więc wskoczyłem do wody i zanurkowałem po tego 'ktosia'. 
 Uderzyło we mnie paraliżujące zimno. Szybko jednak objąłem osobę w pasie i zacząłem wypływać. Jednak woda nagle tak jakby ożyła i nie chciała pozwolić mi się wydostać. Sam może i dałbym radę, ale nie chciałem zostawiać tutaj tej osoby. Coś czułem, że potem mógłbym żałować tej decyzji. Musiałem szybko działać. Podrzuciłem dziewczynę do góry (chłopcy raczej nie nosili sukni) tak, że Sebastian ją złapał.
 Ja sam natomiast zacząłem walczyć z prądem. Jednak gdyby nie Luna chyba nie odniósłbym zwycięstwa w tej nierównej walce. Dzielna suczka zanurkowała do mnie, a ja złapałem się jej kurczowo. Nie wiem jak, ale udało jej się wydostać mnie na kładkę. Gdy tylko się wynurzyliśmy zrobiłem porządny wdech. Kiedy wreszcie doszedłem na tyle do siebie, by móc racjonalnie myśleć spojrzałem na osobę, którą uratowałem. I aż mnie zatkało. To była Izabella. Była śmiertelnie blada i wyglądała jakby nie żyła.
- Co jej... jest? - spytałem załamującym się od zdenerwowania głosem.
 Sebastian mi nie odpowiedział, ale widziałem, że coś robi. Po chwili zrobił się strasznie blady, ale za to Izabella zaczęła się krztusić i wypluwać wodę.
- Co zrobiłeś?
- Uzdrowiłem ją na tyle na ile mogłem. Chyba nic jej nie będzie. A teraz chyba się położę - powiedział i położył się obok dziewczyny.
 Podziękowałem Lunie za ratunek i usiadłem na drugiej kładce.
- Wiesz, że mogłeś zginąć? Bardzo dużo dla niej ryzykowałeś - powiedziała suczka, a ja spojrzałem w jej jak zawsze poważne i pełne matczynej miłości oczy.
- Wiesz co Luno? Ja byłbym wstanie poświęcić dla nie całe swoje życie...

4 komentarze:

  1. Fajna notka, długa i pełna akcji!
    Nie wiem, jak znajdujesz czas na pisanie bloga, ale i tak się cieszę! "-"
    Bardzo polubiłam poczucie humoru Luny. Jest także bardzo dzielna. Hmm... jest jednym z lepszych bohaterów! :D
    Co do akcji... bardzo fajna. O czym pisać... Robert bardzo się poświęcił z tym całym ratowaniem Izabelli, jak zresztą jego kumpel. ;)
    I tak trzymaj!

    OdpowiedzUsuń
  2. Notka bombowa! Dosłownie! Kipiało od niej akcją. ;)
    Zgadzam się z Rebeką 169 Luna jest świetna! To jej poczucie humoru! Haha... uśmiałam się ;D
    Dobra teraz powiem coś o akcji. Fajnie, że znalazłaś sposób by połączyć chociaż część rozdzielonych bohaterów! Zaskoczyłaś mnie jakim sposobem. Aż mnie zatkało! Żeby Izabella spadała z tak dużej wysokości wprost do głębokiej wody? Dobry pomysł! "-"
    Podobało mi się również poświęcenie obu chłopaków. Ale żeby aż skakać bez przygotowania do zimnej wody? Br... ;D
    Notka jak zwykle świetna.
    Czekam na ciąg dalszy!

    OdpowiedzUsuń
  3. Kobieto, jak Ty to robisz, że tak często dodajesz nowe rozdziały?! Ja w ciągu tygodnia nie jestem w stanie jednego napisać ...
    Co do akcji: było super! Szkoda tylko, że nie opisałaś walki z krokodylem :c. Ale za to świetnie rozwiązałaś kwestię Izabelli i wielkiej dziury, do której ostatnio wpadła ;D. I jeszcze to wyznanie Roberta na koniec *o*
    Życzę weny i czekam na następny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  4. Siema :-D
    Właśnie odpowiadam na Twojego maila.
    A co do rozdziału - błędy, które wypatrzyłam:
    Już myślałam, że się przeziębienie - przeziębię.
    wysłuchaliśmy śmiechem - wybuchliśmy
    odpowiedziałem Lunie całą historię - opowiedziałem
    Są to te, które najbardziej rzucają się w oczy ;-)
    Tak myślałam, że to właśnie ona spada.
    Wolę nie myśleć, co by jej się stało, gdyby Rob jej nie wyłowił... Miała mnóstwo szczęścia :-)
    Czekam na next
    Całusy
    xxx

    OdpowiedzUsuń