środa, 10 czerwca 2015

Rozdział osiemnasty ,,Narada wojenna''

Henry

- Mistrzu! Za chwilę narada wojenna - powiedział mój zaufany sługa i wyszedł z domu, w którym rzekomo miał być labirynt.
  Oczywiście wszystko psuje urocze słowo ,, rzekomo". Tak naprawdę to wstrętne robactwo, które zamknąłem w labiryncie przeniosłem do przygotowanego wcześniej na taką właśnie okazję miejsca, które wcale się w moim domu nie mieściło.
  Nie chciałem przecież by ludzie gadali, że się przeprowadzam.
  Kiedy natomiast ten plebs męczył się w labiryncie, ja zacząłem wdrażać mój plan w życie. By nie stracić poparcia i szacunku powiedziałem, że Roberta zabiły Purchawce. Jeszcze w tedy nie wiedziałem, że ta wiedźma go wskrzesi. Co do Julii to wszystko potoczyło się po mojej myśli. Nie wiedziałem jak się jej pozbyć, a tu nagle wszystko zaczęło się komplikować. Potem oczywiście  wyszło na moje. Zamknąłem ich wszystkich w labiryncie i wysłałem przyjaciół, by umarli na ich oczach. Tylko dlaczego ci ,,cudowni znajomi" jeszcze żyli?
  Ubrałem się w mój ulubiony czarny płaszcz, który zakrywał mi twarz i wyszedłem z domu.
- Nienawidzę narad wojennych... -mruknąłem pod nosem. Jednak, żeby plan się powiódł musiałem się poświęcić. Przecież za wykonanie tego zadania czekały mnie bogactwa, o których nawet nie śniłem. A zadanie jest naprawdę proste: usuwać zagrażające i niebezpieczne osoby oraz udawać przywódcę mieszkańców Krainy Zapomnienia. Jak na razie szło mi perfekcyjnie i nikt nie zauważył, że wcale nie zależy mi na ich szczęściu i wygranej wojnie. Ach... ta moja gra aktorska.
  Szybko doszedłem na miejsce. Kiedy wszedłem do środka sala była już pełna. Było to ogromne pomieszczenie, bez żadnych ozdób i surowym wykończeniu. Drewniana podłoga i ściany z tego samego materiału.
- Witaj mistrzu! - krzyknęły osoby zgromadzone w sali, gdy tylko mnie zobaczyły.

Erena

 Niechętnie przywitałam mistrza. Jakoś nie ufałam tej zakapturzonej postaci.
Chwilę po przyjściu Henry rozpoczął zgromadzenie. Na początku omawiali sprawy żywności, bunkrów i broni. Nic na czym bym się znała, no może oprócz broni. Kiedy wreszcie skończyli wstałam z miejsca i spytałam:
- Gdzie w obecnej chwili przebywa Julia Dmowska?
To pytanie nurtowało mnie odkąd nie zastałam jej w domu. Chciałam ją pocieszyć po śmierci Robert, ale gdy przyszłam na miejsce jej tam nie było. Oczywiście pytałam jej sąsiadów i Agatę czy czasem jej nie widzieli, ale ślad po niej zaginął.
- To pytanie raczej nie ma związku z nadchodzącą wojną -powiedział Henry. Od razu wyczułam, że coś kręci.
- Trochę jednak ma, bowiem Julia Dmowska jest dowódczynią armii.
- A więc... -zaczął Henry, ale nie skończył, bo zaczął kaszleć.- A więc... tak jak mówiłem to nie nic wspólnego z wojną. Mogę jednak zdradzić, że pojechała na misję, bo nie mogła się pozbierać po śmierci brata i twierdziła, że musi coś robić - dokończył, ale jakoś tak dziwnie. Jak dla mnie to powiedział to tylko po to by ludzie nie zastanawiali się co tak naprawdę stało się z Julią. A na pewno coś się stało, bo gdyby jechała na misję już bym o tym wiedziała. Oj... Henry, Henry w co ty pogrywasz?

Arlena

 Nie lubię zebrań wojennych. W ogóle nie lubię przebywać w pomieszczeniu razem z większą ilością ludzi. Jedyne osoby, które toleruję to rodzeństwo Dmowskich i Erenę. Jestem takim trochę odludkiem, który woli ciszę i samotność niż spotkania towarzyskie. Ogólnie rzadko kiedy odzywałam się na naradach wojennych. Owszem byłam na nie zapraszana, ale to tylko ze względu na moje umiejętności.
  Tak jak zawsze przez większość zebrania się nie odezwałam. Jednak nagle o czymś sobie przypomniałam. Powoli wstałam z mojego ulubionego miejsca w kącie. Oczywiście od razu wszyscy to zauważyli i spojrzeli w moim kierunku. Niestety jak się już coś zaczęło to trzeba skończyć.
- Ja chciałam tylko powiedzieć, że... - utknęłam w połowie zdania. Ach... ta moja nieśmiałość.
- Co chciałaś nam powiedzieć Arleno? -spytała jedna z tych dziewczyn z wioski, których najbardziej nie lubiłam. Chyba nazywała się Kornelia Jaszkowa jedna z czarodziejek o małych zdolnościach, ale znająca się na polityce.
- A więc ja chyba widziałam Roberta, który biegł w stronę domu Henr'ego. Mimo iż podobno miał on być wtedy w grobie -kiedy wreszcie skończyłam jedną z najdłuższych wypowiedzi w moim życiu w sali rozbrzmiały rozmowy. Z każdej strony dobiegało zdumienie. Wątpię by ktoś w tym tłumie wstąpił w moje słowa, ponieważ gdy już się odzywałam to mówiłam prawdę.
- Czy jesteś tego pewna? -spytał Henry. Szkoda, że nie widziałam jego twarzy, ale za to po tonie wyczułam ledwo dosłyszalną złość.
- Najzupełniej w świecie -powiedziałam i przeniosłam się do mojego domu. Byłam już bowiem zbyt zmęczona ciągłym hałasem w sali do narad wojennych, a chciałam się jeszcze nad czymś zastanowić.

6 komentarzy:

  1. Wooow.... Podobają mi się nowe postacie.
    Erena i Arlena... wojowniczka i czarodziejka! Wydają mi się fajne
    Podobała mi się ta narada wojenna. Najbardziej lubię twoje dialogi.... ;D
    Ciekawe co tam u pozostałych.... nadal męczą się w tym labiryncie? "-"
    Pisz szybko następną notke, bo zaraz nie wytrzymam!
    Ileż można utrzymywać w niepewności?
    Wenki życzę! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No, no... ty to masz pomysły! ;)
    Narada wojenna. Super!!
    Cóż... bardzo spodobały mi się twoje nowe bohaterki w blogu!
    Erena wydaje mi się bardzo fajna. Arlena też nie najgorsza! ;)
    Wreszcie notka o Henrym. Co prawda jest tutaj raczej czarnym charakterem, lecz fajnie jest przeczytać coś z jego punktu widzenia.
    Dobra, kończę. Życzę coraz to lepszych pomysłów! "-"
    P.S. Cieszę się, że pomimo nauki znalazłaś dużo czasu na napisanie notki! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super, w końcu coś o Henrym! Bardzo interesuje mnie ta postać (mam słabość do tych złych)! Ciekawe co on knuje? Na razie wiemy tyle, że podszywa się pod króla Kariny Zapomnienia i wykonuje zadania... no właśnie, czyje? Kto jest jego przełożonym? Za dużo pytań bez odpowiedzi *.*
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, oby pojawił się jak najszybciej!
    Weny ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Te notki mnie fascynują niemoge sie doczekac następnej

    OdpowiedzUsuń
  5. O ja! :o Henry ma teraz problem. Dobrze mu tak! :3
    Dziś krótko, wybacz. :(
    Weny życzę! ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. No i skończyłam nadrabiani :-D
    Niezła historia, nie ma co :-D
    Ale jednak wciąż strasznie rzucają mi się w oczy błędy.. Naprawdę, pomyśl nad betą :-)
    Ogólnie jestem ciekawa jak dalej rozkręcisz akcję :-D
    Co jak się wszyscy dowiedzą o Julce?
    Henry niech spada na drzewo!!!
    A wy - wszyscy w labiryncie - powodzenia! Dacie sobie radę :-D Trzymam kciuki :-***
    Czekam na kolejny rozdział ;-)
    I teraz już dodam do obs :-D
    Całusy
    xxx

    OdpowiedzUsuń