sobota, 9 maja 2015

Rozdział dziesiąty ,, Spotkanie''

 No to weszłyśmy. W całym tym domu nie było ani odrobiny światła. Masakra. Nic nie widziałyśmy.
- Tu zawsze jest tak ciemno?- spytałam.
-Tak, ale teraz lepiej nic nie mów- odpowiedziała Julia.( Trzeba dodać, że z tonu jej głosu wywnioskowałam, że była nieźle wystraszona.)
Wtedy go usłyszałam.
'Widzę, że moje wielmożne panie nareszcie przyszły'- odezwał się pogardliwie Henry ( już na przywitanie zdradzał swoją niechęć do nas).-' Julio poradziłaś sobie o niebo lepiej od zmarłego brata. Tylko, że ty zamiast się spóźnić, wygadałaś wszystko naszemu gościowi. Wtedy coś uderzyło w Julię, ale nie wyrządziło jej chyba żadnej szkody oprócz tego, że przez chwilę się zachwiała.
-Co jest?!- usłyszałam krzyk jakiegoś mężczyzny ( na 99% Henrego, bo nie było tu nikogo oprócz nas ( chyba), ale głos nie brzmiał  jak ten słyszany w mojej głowie. Brzmiał raczej jak głos jakiegoś staruszka, a ten w myślach jak jakiegoś młodego mężczyzny.). Ale wracając do tematu.
-Przecież nie umiesz robić barier ochronnych! To jest na etapie dla zaawansowanych!- krzyczał nadal Henry( albo 1% inny ktoś ).
-Ale ja jej nie zrobiłam mistrzu!!!- krzyknęła przerażona Julia.
'To kto? Chyba mi nie powiesz, że nasz "nieobeznany z mocą gość'''.- powiedział już w myślach.
'Ona nie kłmie. Ja chyba tak niechcący sprawiłam, że nie można jej nic zrobić'- odpowiedziałam.
'Gratulacje, ale skoro nie mogę skarcić jej zrobię to z tobą. Bo jeżeli ty przybyłaś do Krainy Zapomnienia- ja stracę pozycję. Przecież jesteś bohaterką z legend, a to, że to ja przez te wszystkie lata broniłem tej przeklętej krainy się nie liczy. Chcę to załatwić teraz póki twoja moc to jeszcze kwestia przypadku i niewyjaśnionego powodzenia.'- powiedział, a ja w tym czasie zastanawiałam się co mam robić. Przecież on ma rację, moja moc to tylko kwestia przypadku.
 Wtedy stało się coś niezwykłego. Do pokoju ktoś wbiegł. Nie widziałam kto, bo było ciemno. 'Czemu tu jest tak ciemno ?'- pomyślałam, a w pokoju zrobiło się bardzo jasno aż za jasno, bo po długiej ciemnicy taka fala światła nas oślepiała.
-Henry nie skrzywdzisz jej- powiedział ten ktoś, tylko, że teraz już wiedziałam kto to.
 Robert również na mnie spojrzał i się uśmiechnął. Tylko w tym zamieszaniu nikt nie zwrócił uwagi na Henrego.

Julia 

To wszystko działo się tak szybko, że nie mogłam się w tym połapać. Najpierw strzał Henrego we mnie, potem jego oznajmienie, że chce zabić Izabelle choć każdemu mówił, że jest ona naszą jedyną nadzieją (kolejny punkt przemawiający za tym, że dobrze się stało, że jej nie zabiłam.), potem ktoś wbiegający do pokoju, rozbłysk światła. Dopiero teraz zauważyłam, że osobą, która wbiegła do pokoju jest mój brat. Właśnie miałam do niego podejść, ale nagle przypomniałam sobie o generale. Rozejrzałam się po pokoju, aż zauważyłam, że okno jest otwarte na oścież. Henry uciekł.
-Ej! On nam ucieka- krzyknęłam i szybko wybiegłam z domu.  




 

7 komentarzy:

  1. Fajna notka!
    Cieszę się, że znalazłaś czas na napisanie rozdziału.
    Nie mogę się doczekać zakończenia tej akcji! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Notka ekstra!
    Twoje pomysły są THE BEST ! ;)
    Czy nie za dużo cię chwalę?
    Ale wracając do tematu dobrze że masz czas na napisanie kolejnej notki ;)
    Wena dopisuje.....
    Czekam na ciąg dalszy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z czasem było ciężko. Mam bardzo nerwowy weekend. A z weną też miałam problemy. Ale notka jest to najwarznajważniejsze. ;)

      Usuń
  3. Notka wspaniała!!!
    Robert wrócił!!! *-*
    Henry... Niedobry... Nie lubię go... -_-
    Notka extra. Ciekawa jestem (nawet bardzo) co dalej.
    Weny życzę ^-^

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny blog, mam nadzieję że zajrzysz do mnie i mój też Ci się spodoba. Jestem tu nowa, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Stary tchórz!
    Ucieczka ze strachu? Pfff...
    Ogólnie fajny rozdział i cieszę się, że Rob wrócił <3
    Zapraszam też do mnie:
    itsmylife-dontyouforget.blogspot.com
    you-are-not-alone-i-am-sorry.blogspot.com
    cheat-destiny-fanfiction.blogspot.com
    xxx

    OdpowiedzUsuń