niedziela, 31 maja 2015

Rozdział piętnasty ,, Decyzja''

Izabella

Ledwo mogłam wstać z podłogi. Chwiejnym krokiem wyszłam z łazienki i skierowałam się do pokoju po ubrania. Przechodząc koło Olafa usłyszałam jeszcze kilka wyzwisk pod moim adresem i pytanie: ,, Ciekawe czy ma biegunkę czy coś brała?''. Pozostawiłam to bez komentarza i poszłam przygotować się do szkoły.
(-25 minut później-)
Ból coraz bardziej się nasilał, ale jednak poszłam do szkoły. Kiedy do niej dotarłam podeszła do mnie Hania.
-Izabella... mam bardzo ważną sprawę. Możemy pogadać na osobności?- spytała, bo właśnie w naszym kierunku zmierzały bliźniaczki.
-Oczywiście- powiedziałam. 
 Bardzo wystraszyło mnie zachowanie i ton głosu Hani. Czego mogła ode mnie chcieć? Mimo bólu i chęci czym prędszego dowiedzenia się o co chodzi mojej przyjaciółce, powiedziałam bliźniaczkom, że idę z nią do łazienki. Oczywiście najtrudniej było je przekonać, żeby za nami nie szły. Ja również musiałam mówić, bowiem Hania była zbyt mało-mówna. Zmyśliłam coś na prędce i wymieniłam argumenty ( w tym zawsze byłam najlepsza) aż w końcu uwierzyły i poszły poszukać Dominiki. Wreszcie mogłyśmy pójść poważnie porozmawiać. 
Gdy dotarliśmy na miejsce nie wytrzymałam.
-Co się stało, Hanix ?( tak ją zdrobniale nazywałam)
-Bo widzisz... ja... bardzo was lubię. Nie to, że nie jesteśmy przyjaciółkami, czy coś, ale.....
-No, ale co?- już nie mogłam wytrzymać. Po samym wstępie źle się zapowiadało, a co dopiero będzie potem.
-Chcę wziąć udział w castingu do gangu Andżeliki.- powiedziała szybko i już bez zbędnych słów Hania.
-Co!?- nie mogłam się powstrzymać od krzyku, ale zaraz się uspokoiłam, bo kosztowało mnie to wzmocnieniem bólu.  
-Nie denerwuj się. Ja naprawdę bardzo was lubię. Tylko mam już dość ciągłego wyśmiewania. Jestem pewna, że wy też macie tego dość. Dlatego, dlaczego nie miałybyśmy wszystkie wziąć udziału w tym castingu?- spytała i rzuciła mi błagalne spojrzenie.
-Haniu, zastanów się dobrze nad tą decyzją. Przecież będziesz musiała robić straszne rzeczy i jeszcze na dodatek służyć im dniem i nocą (taki miały obowiązek nowe członkinie).
-Ale ja jestem pewna. Długo się nad tym zastanawiałam i jestem tego całkiem pewna.- powiedziała z mocą moja przyjaciółka.
-Ale wiesz, że zabronią ci kontaktu z nami?
-Dlatego też weźmiecie udział razem ze mną.
-Wiesz, że mnie nie przyjmą? Za bardzo mnie nie lubią.
-Mimo wszystko nie zmienię decyzji i jeszcze dzisiaj pogadam z resztą.- powiedziawszy to, Hania wyszła z łazienki, trzaskając drzwiami i zostawiając mnie sam na sam ze swoimi myślami:
 ,,Tyle razem przeżyłyśmy, a tu taki cios. Boję się, że reszta może się na to zgodzić. A wtedy zostanę sama. Czemu Hania podjęła taką decyzję? Przyjaźń jest chyba ważniejsza niż to, że się z ciebie śmieją?''
 Z Hanią znałam się od pierwszej klasy. Ja od zawsze mieszkałam w Dobowie, ale ona się tu wprowadziła w wieku 7 lat. Na początku kumplowała się tylko z Dominiką, ale później zaczęła gadać także ze mną i bliźniaczkami.. Przeżyłyśmy razem wspaniałe sześć lat, a teraz nasza paczka miała się rozpaść. I co ja biedna miałam robić?

środa, 27 maja 2015

Rozdział czternasty ,, Sala luster''

Julia

 Stałam w sali luster i przechadzałam się między nimi. Pewnie spytacie ,,Jak się tu dostałam?''  No więc pewnie o tym nie wiecie, ale ja tez jestem dowódcą. Może nie tak znanym jak mój brat, ale jednak. 
 Ogólnie w Krainie Zapomnienia jesteśmy bardzo szanowani i zaliczamy się do nielicznych, którzy mogą brać udział w naradach wojennych. Ale do rzeczy... Jak każdy dowódca musiałam przejść dziesięcioletni trening. Dlatego tez szybko wydostałam się z pułapki i znalazłam się tutaj. To było banalnie proste, bo ściany były tak blisko siebie, że się po nich wspięłam. Chwile po tym jak wskoczyłam do pomieszczenia, ściany się ze sobą zderzyły...
-Uuu..... Było blisko- powiedziałam na głos, ale odpowiedziało mi tylko echo. Zaczęłam chodzić tu i tam. Ogólnie to sala była ogromna! Wszędzie lustra (to było trochę przerażające), a na każdym lustrze ja! Sala oświetlona była lekką niebieską poświatą, która wypływała jakby z luster. Chodziłam tak jeszcze przez chwilę szukając wyjścia. Kiedy nagle z lustrami coś zaczęło się dziać. Zaczęły falować, a na ich powierzchni okazałam się ja. Tylko, że wyglądałam okropnie! Miałam krzywy nos, popękane usta, zapuchnięte oczy, szczurkowatą twarz, sińce pod oczami i tłuste włosy. Normalnie może wielką pięknością nie byłam, ale jakoś wyglądałam. Nigdy nie myślałam, że mogę być aż tak brzydka! Jednak nie to było najgorsze. Te brzydkie i ohydne odbicia zaczęły wyłazić z luster i iść w moją stronę. Szybko wyciągnęłam długi sztylet ( moja ulubiona broń), ale stwory- sobowtóry zrobiły to samo. Nie miałam szans. W ciągu sekundy kilkadziesiąt brzydkich Julii rzuciło się na mnie. Były dobre, ale ospałe. Myślałam, że wygram, ale ich ciągle przybywało. Zaczęłam przegrywać. Miałam coraz więcej ran i byłam już zmęczona. W końcu zaczęłam ustępować i się cofać. Potknęłam się i upadłam. Wokół mnie zbierało się coraz więcej stworów. Jednak one nie chciały mnie zabić. Na coś czekały.... Tylko na co? W tej właśnie chwili z lustra wyszła najbrzydsza i największa, potworna- ja. Wyciągnęła miecz i zaczęła się do mnie zbliżać. Wtedy w pokoju ktoś się pojawił. Rozbłysk światła oślepił mnie i te paskudy. 
-Gdzie ja jestem?- spytała dziewczyna.
-Agata?! Ratuj!- krzyknęłam, bo poznałam moją najlepszą przyjaciółkę.
-Julia!? Co to za paskudy? Wyglądają trochę jak ty, ale jednak ty jesteś ciut ładniejsza.
-Bardzo śmieszne- powiedziałam i szybko, póki brzydkie Julki były zaskoczone wstałam i znów zaczęłam walczyć. 
-Pomożesz czy nie?- spytałam.
-Pewnie, że nie. Postoję tu sobie i poczekam aż się wykrwawisz. Może znajdę więcej podobieństw między wami?- powiedziała i zaszarżowała na stwory.
-'Cała Agata...'- pomyślałam.

                                                                               

##############################################################################################
Wybaczcie, że takie krótkie, ale musiałam coś dodać, bo znów wyjeżdżam.
Informuje, że dodałam dwie nowe ankiety. Będę wdzięczna za wzięcie udziału.
Dziękuję za komentarze Aryi Romanoff ( sorry gdyby był błąd) oraz Rebece i Evanlyn. Dzięki za motywację dziewczyny!

poniedziałek, 25 maja 2015

Rozdział trzynasty ,, Cud''

Robert

 Spadałem... nie pamiętam jak długo.  Może kilka sekund, minut, godzin lub dni. Tego nie wiem. Było bardzo ciemno. Mrok nie do przeniknięcia. 
 Sądziłem, że to koniec. Bo to miał być koniec. Cudem byłoby to, gdybym przeżył.
Nie bałem się śmierci. Już jedną przeżyłem (czy to nie brzmi dziwnie?). Wiedziałem jednak, że teraz już nie uratuje mnie Izabella. Ach... Izabella. Wywarła na mnie ogromne wrażenie. Nawet nie zdążyłem jej podziękować, a tu kolejna śmierć. Dlaczego!? Czemu nie mogłem jej nawet powiedzieć zwykłego ,,dziękuję''? Bo ten stary dureń, zamiast walczyć twarzą w twarz, stworzył labirynt nie do przejścia. A ona wyglądała przecież tak pięknie. Już chciałem jej podziękować, kiedy Julia krzyknęła. 
 Od samego początku Izabella czymś się wyróżniała. Nie wiem co to było, ale ta dziewczyna naprawdę mnie intrygowała. Na dziewczyny z wioski nie zwracałem uwagi (choć one często zwracały uwagę na mnie). Jednak ona miała w sobie to coś, co sprawiało, że moje serce szybciej biło.
  Spadałem i spadałem, i jednak obawiałem się śmierci. Nie tyle co ,,obawiałem ", co nie chciałem umierać. Chciałem ją chociaż bliżej poznać, ale niestety nie było mi to dane. Chciałem jej powiedzieć co do niej czuję. Wiem, że myślicie, że się zakochałem. To możliwe, ale nie wiem jak to jest kogoś kochać. Znaczy zawsze kochałem swoją siostrę, ale dziewczyny nie miałem. Cóż może Izabella ma inne przeznaczenie, niż ja bym chciał ( u nas przeznaczenie to rodzaj wróżby przy urodzeniu). Nikt w tej krainie nie zna swojego przeznaczenia, bo jest one dawane przy narodzinach i znają je tylko nasi rodzice, których na nieszczęście nie znamy.
  -Ile można spadać? Za długo to trwa!- krzyknąłem, bo wolałem już umrzeć niż myśleć o niej.
Wtedy poczułem uderzenie. Bolało, ale nie tak jak uderzenie w ziemię. Okazało się, że wpadłem do wody. Na szczęście umiałem pływać. Woda była głęboka, ale udało mi się wypłynąć na powierzchnię. Stał się prawdziwy cud-przeżyłem.

Izabella

 Obudziłam się i szybko wyskoczyłam z łóżka. Staranowałam Olafa i wbiegłam do łazienki. Dzieliłam z nim pokój. Zaczął na mnie wyzywać, że łażę jak pijana i nie szanuję młodszego. To nieważne... Nie chciałam zrobić mu krzywdy, ale wolałam, żeby nie widział jak nagle moje ciało się rozpryskuje w drobny mak. Czekałam na śmierć i nagle poczułam jej chłodne ramiona.
-''To koniec''-pomyślałam jeszcze i upadlam na ziemię. Poczułam straszliwy ból, jakby rozrywały mnie kolce ( bo rozrywały). Jednak po chwili ból ustał, ale nadal czułam nacisk kolców, tylko jakby na moją niewidoczną, ale jednak prawdziwą skórę. Źle mi z tym było, ale żyłam. To najważniejsze.

wtorek, 19 maja 2015

Rozdział dwunasty ,,Komplikacje''

Julia

'Co ja mam zrobić?'- pomyślałam, gdy zobaczyłam, że jestem w pułapce.
 Niestety nie mogłam znaleźć ani jednego pomysłu na ucieczkę  z tego miejsca. Ściany coraz bardziej się do mnie zbliżały. W tedy popchnięta paniką i głupotą pobiegłam w stronę ściany, by ją zatrzymać. Jak sami pewnie wiecie to był najgłupszy i najnaiwniejszy pomysł na świecie.
 Wtedy w mojej pułapce pojawiła się jakaś zakapturzona postać.
- Henry? - spytałam.
- Nie jestem Henrym, ale jego sługą. Mam dla ciebie wiadomość.
- Mógłbyś się streszczać? - spytałam, bo ściany były teraz o siebie oddalone na około 4 metry.
- No więc mój pan, chce się jeszcze trochę z wami zabawić. Daje wam więc szanse na wyjście z niektórych pułapek i tylko niektórym osobom - powiedziawszy to 'sługus' na chwilę się zaśmiał, ale zaraz przerwał bowiem chyba sobie przypomniał, że jeszcze nie skończył.- A no tak zapomniałbym.
 Wtedy zakapturzony machnął ręką i zniknął. Szybko rozejrzałam się po pokoju, ale nigdzie nie zobaczyłam 'sługusa'. Zobaczyłam za to coś innego, a mianowicie na suficie pojawił się otwór, przez który mogłam uciec.

Henry

'Sługa wypełnił zadanie bezbłędnie. To bardzo dobrze. I tak nigdy nie uciekną z tego domu, ale nie chcę, by moja zabawa skończyła się tak szybko. Wydaje mi się, że sama śmierć tej trójki mnie nie usatysfakcjonuje. Dlatego najlepszym rozwiązanie będzie sprawienie im nie tyle co bólu fizycznego, ale psychicznego. Co może im zadać największy ból? Hmm... Tak wiem! Śmierć przyjaciół, którą zobaczą na własne oczy, będzie najlepsza!'

Izabella

- Ile ja tak mogę już iść? - spytałam sama siebie. 
- Pewnie około 40 minut - odpowiedziałam sama sobie.
- Od tej ciszy aż mi w głowie świszczy. I jeszcze zaczynam gadać do siebie - powiedziałam i poczułam nagłą senność. 
- O nie! - krzyknęłam. W sumie samo zaśnięcie było by dla mnie wybawieniem. Ale nie było, bowiem właśnie w tej chwili z sufitu w moją stronę zaczęły się zbliżać kolce... Niestety więcej nie udało mi się zobaczyć, bo zasnęłam.

################################################################################

Z powstaniem tej notki było bardzo wiele kłopotów. Najpierw brak wolnego czasu, potem brak internetu ( w sumie to mnie tylko tak wystraszyło, bo i tak notki wtedy nie pisałam) i na końcu zepsuta klawiatura. Ale dla was zrobię wszystko, więc i tę notkę udało mi się napisać. Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie!
                                                                                                                                           Erynka207

czwartek, 14 maja 2015

Rozdział jedenasty ,, Dom Henrego zmienia się w labirynt"

 Izabella

''Jakie on ma piękne oczy''- myślałam, kiedy nagle usłyszałam krzyk Julii. Dopiero po jakichś kilkunastu sekundach doszło do mnie jego znaczenie.Rozejrzałam się w około, ale w pomieszczeniu nie było już ani Roberta ani Julii.
-Izabella chodź!- usłyszałam Roberta.
 Szybko ruszyłam w stronę wyjścia z tego niezwykłego domu. Dopiero teraz mogłam bliżej się mu przyjrzeć. Wszędzie stały półki z książkami albo jakimiś nieznanego pochodzenia słojami. Było na co popatrzeć. Równie dziwne było to, że światło jakby podążało za 
mną. Kiedy biegłam tak przez nieskończenie długi korytarz... Właśnie!? Nieskończenie długi? Przecież jak tu szłam nie było żadnego długiego korytarza, a trzeba przyznać ten do małych się nie zaliczał. 
-Robert! Julia!- krzyknęłam, ale nikt mi nie odpowiedział.- Halo! Jest tu ktoś?
 Niestety oprócz echa nikt mi nie odpowiedział.

Julia

 Szybko pobiegłam w stronę wyjścia, gdy tylko zauważyłam, że Henrego nie ma. Powrót brata to była dla mnie wielka radość, ale zemsta na osobie która go zabiła ważniejsza. Dlaczego ja chciałam zabić Izabelle? Przecież nie dość, że uratowała mnie, to jeszcze przywróciła mi brata. Ale ja byłam głupia.
 Dobrze, ale skupmy się na Henrym. Już widziałam wyjście z domu, kiedy nagle... Pojawiła się przede mną ściana. Zaczęłam hamować i może nawet udało by mi się przed nią zatrzymać, gdyby nie to, że nagle podłoga zrobiła się bardzo śliska. Z całym impetem wpadłam na ścianę. 
''Ała, ale to bolało!''- pomyślałam, ledwo nie tracąc przytomności. Ale tu nie było miejsca na użalanie się nad sobą. W tej właśnie chwili ściany zaczęły się do mnie zbliżać. Szybko odepchnęłam się od ściany i zaczęłam biec w przeciwnym kierunku. Jednak przede mną też jak z pod ziemi wyrosła kolejna ściana. Byłam uwięziona.

Robert

 Usłyszałem krzyk Julii i szybko zerwałem się do biegu. Chyba po coś miałem te 10 lat treningu. 
 W sumie nie wiem w jaki sposób wróciłem. Pamiętam tylko to bardzo dziwne uczucie, które musiało być śmiercią. Najpierw poczułem straszliwy ból, ale po chwili on minął i poczułem ulgę. Nie pamiętam co się ze mną stało potem, ale wiem, że obudziłem się w sali tortur z przeświadczeniem, że to dzięki Izabelli dostałem możliwość powrotu. Od razu, gdy to sobie uświadomiłem pobiegłem do domu Henrego bowiem znałem jego plany wobec Izabelli. Myślałem, że jest już za późno, ale jakimś cudem udało mi się zdążyć. Nie wiedziałem co mam zrobić, ale nie chciałem by stało się jej coś złego. Kiedy jednak wbiegłem do sali oślepiło mnie światło. Myślałem, że to Henry, ale kiedy już przyzwyczaiłem się do światła jego w pomieszczeniu nie było. Była za to ona. Wyglądała jeszcze piękniej niż ostatnio. Miała na sobie czarną suknię i buty, a włosy upięte w kok.
                                                                                           Strój Izabelli

 Kiedy tak na nią patrzyłem usłyszałem krzyk Julii. Pobiegłem sprawdzić co się stało. Nigdzie jednak nie widziałem mojej siostry. Szukałem jej, ale ten dom zamienił się jakby w labirynt. Chciałem wrócić do Izabelli, ale nie mogłem, a Julii też nie mogłem znaleźć. Zobaczyłem jednak drzwi. Pobiegłem do nich, a kiedy je otworzyłem... spadłem w przepaść.


sobota, 9 maja 2015

Rozdział dziesiąty ,, Spotkanie''

 No to weszłyśmy. W całym tym domu nie było ani odrobiny światła. Masakra. Nic nie widziałyśmy.
- Tu zawsze jest tak ciemno?- spytałam.
-Tak, ale teraz lepiej nic nie mów- odpowiedziała Julia.( Trzeba dodać, że z tonu jej głosu wywnioskowałam, że była nieźle wystraszona.)
Wtedy go usłyszałam.
'Widzę, że moje wielmożne panie nareszcie przyszły'- odezwał się pogardliwie Henry ( już na przywitanie zdradzał swoją niechęć do nas).-' Julio poradziłaś sobie o niebo lepiej od zmarłego brata. Tylko, że ty zamiast się spóźnić, wygadałaś wszystko naszemu gościowi. Wtedy coś uderzyło w Julię, ale nie wyrządziło jej chyba żadnej szkody oprócz tego, że przez chwilę się zachwiała.
-Co jest?!- usłyszałam krzyk jakiegoś mężczyzny ( na 99% Henrego, bo nie było tu nikogo oprócz nas ( chyba), ale głos nie brzmiał  jak ten słyszany w mojej głowie. Brzmiał raczej jak głos jakiegoś staruszka, a ten w myślach jak jakiegoś młodego mężczyzny.). Ale wracając do tematu.
-Przecież nie umiesz robić barier ochronnych! To jest na etapie dla zaawansowanych!- krzyczał nadal Henry( albo 1% inny ktoś ).
-Ale ja jej nie zrobiłam mistrzu!!!- krzyknęła przerażona Julia.
'To kto? Chyba mi nie powiesz, że nasz "nieobeznany z mocą gość'''.- powiedział już w myślach.
'Ona nie kłmie. Ja chyba tak niechcący sprawiłam, że nie można jej nic zrobić'- odpowiedziałam.
'Gratulacje, ale skoro nie mogę skarcić jej zrobię to z tobą. Bo jeżeli ty przybyłaś do Krainy Zapomnienia- ja stracę pozycję. Przecież jesteś bohaterką z legend, a to, że to ja przez te wszystkie lata broniłem tej przeklętej krainy się nie liczy. Chcę to załatwić teraz póki twoja moc to jeszcze kwestia przypadku i niewyjaśnionego powodzenia.'- powiedział, a ja w tym czasie zastanawiałam się co mam robić. Przecież on ma rację, moja moc to tylko kwestia przypadku.
 Wtedy stało się coś niezwykłego. Do pokoju ktoś wbiegł. Nie widziałam kto, bo było ciemno. 'Czemu tu jest tak ciemno ?'- pomyślałam, a w pokoju zrobiło się bardzo jasno aż za jasno, bo po długiej ciemnicy taka fala światła nas oślepiała.
-Henry nie skrzywdzisz jej- powiedział ten ktoś, tylko, że teraz już wiedziałam kto to.
 Robert również na mnie spojrzał i się uśmiechnął. Tylko w tym zamieszaniu nikt nie zwrócił uwagi na Henrego.

Julia 

To wszystko działo się tak szybko, że nie mogłam się w tym połapać. Najpierw strzał Henrego we mnie, potem jego oznajmienie, że chce zabić Izabelle choć każdemu mówił, że jest ona naszą jedyną nadzieją (kolejny punkt przemawiający za tym, że dobrze się stało, że jej nie zabiłam.), potem ktoś wbiegający do pokoju, rozbłysk światła. Dopiero teraz zauważyłam, że osobą, która wbiegła do pokoju jest mój brat. Właśnie miałam do niego podejść, ale nagle przypomniałam sobie o generale. Rozejrzałam się po pokoju, aż zauważyłam, że okno jest otwarte na oścież. Henry uciekł.
-Ej! On nam ucieka- krzyknęłam i szybko wybiegłam z domu.  




 

środa, 6 maja 2015

Rozdział dziewiąty ,,Rozmyślenia''

 -Czemu się drzesz, wariatko!- krzyknęła Julia.
-Chyba... a zresztą nie ważne- powiedziałam, bo nie chciałam jej robić nadziei. Natomiast ja sama do tej pory nie otrząsnęłam się z szoku.
-Izabella...?
-Tak?- spytałam, zostawszy przywrócona do rzeczywistości.
- Przed chwilą chyba rozmawiałaś z kimś w myślach, no nie?- spytała Julia, która doszła już do siebie po chwilowej załamce.
-Skąd to wiesz?- spytałam, bo wystraszyłam się, że wie o mojej rozmowie z Dalią.
-Nieważne... To był Henry, prawda?- spytała, a w jej głosie słychać było strach.
-Nie...
-Nie kłam- nie dała mi dokończyć Julia.
-Nie kłamię- powiedziałam.- Może pójdziemy już do Henrego, bo tobie przecież też grozi śmierć. 
W sumie to wiedziałam, że tak nie jest, bo przecież poprosiłam (tak jakby) o to, by nic jej się nie stało. Julia zgodziła się szybko, bo chyba ona nie zauważyła tego drobnego szczegółu. Chociaż w sumie pewnie tylko domyślała się, że umiem posługiwać się mocą. Szłyśmy dość szybko i nie rozmawiałyśmy. Z Robertem jakoś łatwiej było znaleźć temat. Jego siostra bardzo się od niego różniła. W sumie, gdy nie planowała w jaki sposób ma mnie zabić, była nawet znośna. Jednak wątpiłam, że mogłabym ją polubić. Byłam prawie pewna, że to egoistka i niezbyt miła osoba (to na pewno). Ale co poradzić, byłam na nią skazana.

Julia

Ona coś przede mną ukrywa. Kto umie tak dobrze władać mocą oprócz Henrego, by mówić w myślach? W sumie ta cała Śpiąca Czarodziejka nie jest taka zła. Myślałam, że będzie taka jak Henry. Władcza i niemiła. Jest chyba pierwszą osobą (nielicząc mojego brata), która niema do mnie za coś żalu. Przecież ona powinna być na mnie wściekła i nie powinna chcieć mnie znać. Ja na pewno tak bym się zachowała na jej miejscu, gdyby to ona chciała mnie zabić. Zadziwiająca osoba z tej Izabelli.

Izabella

'Oby to, że Robert żyje okazało się prawdą'- myślałam, gdy wchodziłyśmy do wioski. Co ja mogę o niej powiedzieć? Wyglądała jak jakaś zwykła wioska z ŚREDNIOWIECZA.Tak z średniowiecza. Na dodatek wszyscy tutaj byli dziećmi. Jednak jak na dzieciaki to każdy świetnie sobie radzi. Jedni ćwiczyli walkę na miecze, inni gotowali, prali i sprzątali. Nikt dosłownie nikt się nie bawił. Nawet czterolatki i trzylatki pracowały. 
- Dlaczego wszyscy pracują?- spytałam zdziwiona.
-A co mają robić?- spytała Julia jakby u nich nie było nic innego do robienie.
-Chyba wiecie, że jest coś takiego jak zabawa?
-Praca sama się za nas nie zrobi- powiedziała Julia i przyspieszyła tempa, ucinając w ten sposób rozmowę.
 Po niedługim czasie byłyśmy na miejscu. Dom znajdował się w samym centrum wioski.
-A mówiłaś, że mieszka na uboczu.
 Przez chwilę Julia się zarumieniła, ale zaraz to ukryła.
-Wchodzimy?-spytała.
-Wchodzimy.

###################################################################################

To chyba mój rekort nie dodawania notki, ale zrozumcie szkoła.

sobota, 2 maja 2015

Rozdział ósmy ,,Zemsta''

 Izabella

'Dlaczego mi nie powiedział, żebym się pospieszyła?'- nie mogłam uwierzyć w to, że Robert nie żyje.-'Nie myśl o tym!'- nakazałam sobie.
- Możemy się pospieszyć?- spytała Julia.
-Oczywiście- powiedziałam przyspieszywszy tempa, bo dotarło do mnie, że jej przecież też grozi śmierć.

Julia

-Jak radzisz sobie z mocą?-spytałam, bo by mój plan wypalił musiałam znać jej możliwości.
-Nawet nie wiem jak się nią posługiwać- odpowiedziała jeszcze przyspieszając tempa.
'To aż za proste'- pomyślałam i spojrzałam na Izabelle.-'Ale się o mnie boi'. Normalnie chciało mi się śmiać, gdy widziałam z jaką determinacją szła do wioski. Widać było, że nie chce by coś mi się stało.
-Daleko jeszcze?- spytała nagle.
-Kawałek- odpowiedziałam i skręciłam w stronę starego koryta rzeki. Izabella oczywiście grzecznie podreptała za mną.
-Wioska jest przecież tam- powiedziała i pokazała palcem bliskie już teraz domy.
-Henry mieszka na uboczu- odpowiedziałam, a ona nie zadawała więcej pytań.
Kilka minut później byłyśmy na miejscu.
-To tutaj?- spytała.
-Tak- powiedziałam i wyciągnęłam sztylet.- To za mnie i mojego brata!- krzyknęłam i rzuciłam się na nią.

Izabella

'Dlaczego nie posłuchałam instynktu. Przecież od początku czułam, że z tą Julią jest coś nie tak'- pomyślałam w ułamku sekundy kiedy dziewczyna wyjmowała sztylet.
Wtedy się na mnie rzuciła. Szybko zrobiłam unik, ale dziewczyna była za dobra. Atakowała o wiele szybciej niż ja mogłam uskoczyć przed ciosem. Moja porażka była już przesądzona.
- Julia! Przestań!- krzyknęłam.
- Zabiłaś mi brata!- krzyczała tamta i nadal mnie atakowała.
'Proszę niech to się już skończy'- błagałam, ale w tej chwili Julia zadała mi śmiertelny cios. Znaczy byłby śmiertelny, gdyby nie to, że sztylet zamiast wbić się w serce odbił się od skóry. Dziewczyna próbowała wbić go jeszcze kilka razy, ale za każdym razem odbijał się od skóry.
-Mówiłaś, że nie umiesz posługiwać się mocą!- krzyknęła.
-Bo nie umiem.
-To jak udało ci się zrobić barierę ochronną!?
-Tak jakoś samo wyszło...-ucięłam w pół zdania, bo Julia osunęła się na ziemię.
-Jestem skończona. Teraz Henry zabije mnie, a na dodatek Robert nie żyje.
-Naprawdę chciałabym, żeby twój brat żył i żeby Henry nic tobie nie zrobił.
W tej chwili usłyszałam w głowie głos:
 'Witaj w Krainie Zapomnienia Izabello.'
-Kim jesteś?- spytałam na głos.
-Już ci się przedstawiłam.- powiedziała Julia i popatrzyła na mnie jak na wariatkę.
'Słyszysz mnie tylko ty Izabello. Jestem Dalia.'
'Czego ode mnie chcesz Dalio?'- spytałam już w myślach.
'Prosiłaś o przywrócenie kogoś z Krainy Umarłych. Czy jesteś pewna, że osoba ta na to zasługuje? Masz tylko jedną szansę na przywrócenie kogoś z Zaświatów. Czy na pewno on?'
-Tak na pewno!- krzyknęłam.